Wieża w Stołpiu
Wieża w Stołpiu koło Chełma jest jednym z najbardziej zagadkowych miejsc wschodniej Polski, takim punktem na mapie, który łączy surową, romańską architekturę, klimat Rusi halickiej i wyczuwalną, niemal namacalną aurę tajemnicy unoszącą się nad niewielką doliną i bijącym u stóp wieży źródłem.
Podczas pierwszej wizyty w Stołpiu uwagę przyciąga przede wszystkim kontrast: z jednej strony zwykła, przydrożna wieś przy ważnej trasie między Lublinem a Chełmem, z drugiej – strzelista, kamienna sylweta samotnej wieży, wyrastającej ponad łąkami jak miniaturowy donżon z pogranicza łacińskiej i bizantyjskiej Europy.
Okolica sprawia wrażenie zaskakująco spokojnej, a jednocześnie widać, że to miejsce od wieków przyciągało ludzi – od średniowiecznych możnowładców i duchownych, przez archeologów z początku XX wieku, po współczesnych turystów i pielgrzymów, których ciekawi zarówno sama romańska budowla, jak i legendarne źródło o rzekomych właściwościach leczniczych u jej podnóża.
Z czasem, im dłużej trwa spacer wokół wieży i po niewielkim wyniesieniu terenu, tym mocniej czuć, że nie jest to zwykła „ruina w polu”, ale fragment większego, warownego założenia, którego pełnego kształtu archeologia dopiero próbuje się domyślić na podstawie reliktów palisad, fosy i śladów zabudowy odkrywanych w kolejnych kampaniach badawczych.
Położenie i pierwsze wrażenia
Wieża w Stołpiu stoi kilka kilometrów na północny wschód od Chełma, w sąsiedztwie drogi wojewódzkiej i nieco na wschód od niewielkiej rzeki Garki, przy wylocie małej doliny, której strome krawędzie tworzą naturalną, krajobrazową oprawę dla tego wczesnośredniowiecznego zespołu.
Z bliska bryła budowli prezentuje się zaskakująco zwięźle: prostokątny obrys murów zewnętrznych o wymiarach około 5,7 na 6,6 metra kryje cylindryczne wnętrze o średnicy mniej więcej 3–3,6 metra, a cała konstrukcja, wzniesiona z lokalnych zlepieńców trzeciorzędowych i uzupełniona na najwyższej kondygnacji cegłą palcówką, sięga dziś około 19–20 metrów wysokości.
Otoczenie wieży, obecnie uporządkowane i objęte ochroną konserwatorską jako zabytek o charakterze sakralno-obronnym, zachowuje jednak dość surowy charakter: w terenie widać zarys dawnego gródka, niewielkie wyniesienia po platformie i śladach umocnień, a przy dobrej pogodzie łatwo wyobrazić sobie, jak stąd rozciągał się widok na okolice Chełma, który przed wiekami miał znaczenie zarówno symboliczne, jak i strategiczne.
Architektura i układ wnętrza
W konstrukcji wieży wyróżnia się pięć kondygnacji, pierwotnie oddzielonych drewnianymi stropami, przy czym najniższa z nich znajdowała się poniżej poziomu gruntu i pełniła funkcję piwnicy lub magazynu, dając poczucie dodatkowego bezpieczeństwa i stabilności całej budowli.
Wyżej wnętrze zorganizowano w dość typowy dla wschodnioeuropejskich wież mieszkalnych sposób: ciasne, cylindryczne pomieszczenia, dostępne po drabinkach lub wewnętrznych schodkach, pełniły funkcje mieszkalne i użytkowe, a dopiero najwyższa kondygnacja przybierała bardziej reprezentacyjny charakter, przechodząc z okręgu w ośmiobok i zyskując cechy niewielkiej kaplicy.
Ślady kaplicy widoczne są przede wszystkim w detalach: w trakcie badań archeologicznych odkryto tu szkliwione płytki posadzkowe, pochodzące z tego samego warsztatu, co kafle z zamku księcia Daniela Halickiego na Wysokiej Górce w Chełmie, co sugeruje, że wieża była częścią szerszego programu reprezentacyjno-sakralnego elity ruskiej związanej z Chełmem.
Platforma, gród i fosa
Bezpośrednio przy wieży znajdowała się kiedyś rozległa, prostokątna platforma kamienna o wymiarach około 12,5 na 15,4 metra i wysokości mniej więcej 2,5 metra, na której południowej części stał duży, drewniany budynek o nieznanym przeznaczeniu – być może refektarz, dom konwentu lub rezydencja świeckiego zarządcy.
Całość otoczona była umocnieniami palisadowymi i fosą, tworząc niewielki kompleks warowny, który łączył funkcje obronne, rezydencjonalne i sakralne, a jego gwałtowne zniszczenie ogniem – datowane na przełom XIII i XIV wieku – przerwało ciągłość użytkowania tego miejsca i sprawiło, że wieża zaczęła stopniowo popadać w ruinę.
Datowanie i tajemnice pochodzenia
Datowanie wieży w Stołpiu wciąż budzi emocje wśród historyków i archeologów, choć współczesne badania wskazują dość stabilnie na przełom XII i XIII wieku jako okres jej powstania, z funkcjonowaniem sięgającym prawdopodobnie do schyłku XIII wieku i późniejszym, wtórnym wykorzystaniem niektórych kondygnacji.
Jednocześnie w literaturze pojawiały się szerokie widełki chronologiczne, rozciągające się od X po XIV stulecie, co dobrze pokazuje, jak na przestrzeni dekad zmieniało się spojrzenie na ten obiekt – od wczesnych, często intuicyjnych hipotez, po precyzyjniejsze analizy stratygrafii, materiału ceramicznego i detalu architektonicznego.
Dzisiejszy konsensus, oparty m.in. na badaniach prowadzonych już od 1909 roku, każe widzieć w Stołpiu dzieło związane z kręgiem kultury rusko-bizantyjskiej, powiązane z księstwem halicko-wołyńskim i polityczną rolą Chełma jako ważnego ośrodka władzy na pograniczu.
Funkcja: obrona, klasztor, kaplica?
Przez długie lata wieża w Stołpiu interpretowana była przede wszystkim jako obiekt o charakterze militarnym, swoista „strażnica” lub donżon kontrolujący okoliczne szlaki i stanowiący zewnętrzną linię obrony Chełma, czemu sprzyjała jej samotna lokalizacja i niewielkie, ale czytelne umocnienia towarzyszące.
Nowsze opracowania zdecydowanie mocniej podkreślają jednak sakralny wymiar tego miejsca, wskazując na kaplicę na najwyższej kondygnacji oraz na analogie z bizantyjskimi wieżami – prywatnymi kaplicami członków elity, wznoszonymi nie tyle z myślą o długotrwałej obronie, ile o prestiżu, odosobnieniu i kontemplacji.
Jedna z najciekawszych hipotez mówi o wieży klasztornej lub swego rodzaju żeńskim eremie, w którym miała przebywać wielka księżna, żona Romana Halickiego, która po śmierci męża pod Zawichostem w 1205 roku osiadła w nie do końca zidentyfikowanym miejscu w pobliżu Chełma – Stołpie, z niewielką wspólnotą i kaplicą na szczycie, wyjątkowo dobrze pasuje do takiej opowieści.
Ślady kultu i uzdrawiającej wody
W XVII wieku unicki biskup chełmski Jakub Susza opisywał wieżę w Stołpiu i nieistniejącą już dziś wieżę w Bieławinie jako „słupy” o domniemanej, pogańskiej genezie, związane z lokalnym kultem oraz cudownymi właściwościami leczniczymi źródeł bijących u ich podnóży, co dobrze pokazuje, że miejsce to już wtedy funkcjonowało w świadomości mieszkańców jako przestrzeń naznaczona czymś nadzwyczajnym.
Źródło, dziś znane m.in. jako „Anna”, stało się osobnym przedmiotem badań archeologicznych i przyrodniczych, bo w jego otoczeniu odkrywano zarówno ślady średniowiecznego użytkowania, jak i późniejsze depozyty, świadczące o utrzymującym się w kolejnych stuleciach przeświadczeniu o wyjątkowości wody wypływającej spod romańskiej wieży.
Badania archeologiczne
Systematyczne badania archeologiczne Stołpia zaczęły się na początku XX wieku, gdy w latach 1909–1912 rosyjska ekipa pod kierunkiem Pawła Pokryszkina odkryła m.in. słynną posadzkę z pięciu kamiennych rozet o średnicy około 50 cm, przeniesioną później do muzeum w Chełmie, a także liczne fragmenty ceramiki i ślady konstrukcji drewnianych.
Późniejsze kampanie, prowadzone już po II wojnie światowej, stopniowo odsłaniały kolejne elementy założenia: rozpoznano przebieg fosy, palisad i wspomnianej platformy kamiennej, wykazano wielofazowość użytkowania wieży oraz wielokrotne przebudowy górnych kondygnacji, co wskazuje na dynamiczne dostosowywanie funkcji obiektu do zmieniających się potrzeb użytkowników.
W ostatnich latach Stołpie znów trafiło na pierwsze strony lokalnych mediów, gdy w pobliżu XIII‑wiecznej wieży odkryto relikty drugiej, dotąd nieznanej wieży, co określono mianem sensacji archeologicznej i co może zupełnie zmienić wyobrażenie o skali oraz znaczeniu całego zespołu warownego w tej dolinie.
Stołpie na tle regionu
Wieża w Stołpiu uchodzi obecnie za jeden z najstarszych i najlepiej zachowanych zabytków architektury romańskiej we wschodniej Polsce, a przy tym – za najstarszy tego typu obiekt po prawej stronie Wisły, co nadaje jej wyjątkową, wręcz ikoniczną pozycję wśród zabytków regionu lubelskiego.
Współczesne analizy wskazują, że powstała w kręgu kultury rusko-bizantyjskiej, wśród budowli pokrewnych wieżom z Włodzimierza i Uhruska, ale jednocześnie ściśle związanych z Chełmem jako ośrodkiem władzy Daniela Halickiego – tę łączność widać zarówno w detalach posadzki, jak i w podobnym sposobie komponowania ufortyfikowanych, sakralno-reprezentacyjnych założeń na wyniesieniach terenowych.
Zwiedzanie – praktyczne wrażenia
Zwiedzając Stołpie, łatwo zauważyć, że nie jest to typowa „atrakcja z folderu”: brak tu rozbudowanej infrastruktury gastronomicznej, hałaśliwych straganów i tłumów, zamiast tego dominuje cisza, widok na otaczające pola i poczucie, że w środku zwykłego dnia udaje się trafić w miejsce wyjęte jakby z zupełnie innej epoki.
Sam teren wokół wieży został uporządkowany, czytelnie wytyczono ścieżki, a z obszaru wpisanego do rejestru zabytków uczyniono rodzaj plenerowego lapidarium historii – można obejść wieżę dookoła, zatrzymać się przy źródle, spojrzeć na stok doliny i wyobrazić sobie, jak wyglądał tu ruch ludzi i koni osiem wieków temu, gdy kompleks żył pełnią życia.
Informacje dla odwiedzających: Do Stołpia najwygodniej dojechać samochodem lub rowerem, korzystając z drogi między Lublinem a Chełmem, skąd prowadzą lokalne zjazdy do wsi; przy samej wieży funkcjonuje niewielki parking lub miejsce, gdzie można bezpiecznie pozostawić auto, a dojście do obiektu odbywa się krótką ścieżką terenową.
Zwiedzanie ma formę plenerową, bez klasycznego muzealnego zaplecza – brak stałej kasy biletowej oraz ścisłych godzin otwarcia w codziennym rozumieniu, a wstęp na teren wokół wieży jest co do zasady wolny; w przypadku zorganizowanych grup i chęci skorzystania z prowadzonego oprowadzania warto wcześniej kontaktować się z lokalnymi instytucjami kultury lub władzami gminy Chełm, które koordynują działania związane z ochroną i udostępnianiem stanowiska.
Atmosfera miejsca
Najsilniejsze wrażenie podczas pobytu w Stołpiu robi połączenie architektonicznej surowości wieży z miękkim, niemal sielskim pejzażem doliny: nie ma tu monumentalnej katedry, brukowanego rynku ani zwartym pasem kamienic, a jednak odczuwa się specyficzne napięcie między historią wielkiej polityki Rusi halickiej a spokojem współczesnej wsi.
Wieża, stojąca samotnie na wyniesieniu, działa trochę jak milczący punkt orientacyjny – wystarczy kilka minut spaceru wokół, by zauważyć, jak zmienia się jej sylweta w zależności od perspektywy, a każde kolejne okrążenie odsłania inne detale murów, ubytki, przebudowy, drobne korekty lica, które przypominają, że jest to obiekt wielofazowy, używany, niszczony i naprawiany przez kilka pokoleń użytkowników.
Stołpie w opowieściach i kulturze
W lokalnej wyobraźni wieża w Stołpiu już dawno przestała być jedynie „zabytkiem”: to także bohaterka opowieści o zaginionych skarbach, pustelnicach, księżnych i cudownych uzdrowieniach, które z czasem przeniknęły do przewodników, artykułów popularnonaukowych i nagrań wideo poświęconych najstarszym budowlom Lubelszczyzny.
Współczesne materiały popularyzatorskie, od programów radiowych po filmy publikowane w internecie, chętnie eksponują właśnie ten spleciony wymiar – z jednej strony bardzo konkretne dane archeologiczne, z drugiej wielowarstwową tradycję ustną – dzięki czemu Stołpie funkcjonuje dziś jako miejsce jednocześnie naukowe i „magiczne”, przyciągające zarówno badaczy, jak i miłośników tajemnic dawnych wieków.
Podsumowanie
Wieża w Stołpiu jawi się jako unikatowy fragment średniowiecznego świata na wschodnich rubieżach dawnego Królestwa, w którym krzyżowały się wpływy ruskie, bizantyjskie i łacińskie, a niewielki, kamienny obiekt potrafił łączyć funkcje obronne, rezydencjonalne i religijne, pozostając schowanym z dala od wielkich traktów historii.
Spacer po otoczeniu wieży, w ciszy doliny i przy szumie bijącego u jej podnóża źródła, pozwala spojrzeć na Chełm i okolice z innej perspektywy – nie tylko jako na przestrzeń miejską z bazyliką, placem i muzeami, ale również jako na obszar o głębokiej, trudnej do jednoznacznego rozszyfrowania warstwie archeologicznej, w której Stołpie pozostaje jednym z najbardziej fascynujących, wciąż nie do końca odczytanych rozdziałów.

